Nareszcie wakacje!
Pomyślałam, gdy wstałam dzisiaj rano. Był 1 lipca, a ja cieszyłam się, że
został mi w tej szkole tylko rok. Podeszłam do szafy i zabrałam z niej moją
ukochaną bluzkę Black Veil Brides i czarne spodenki, po czym poszłam do
łazienki wziąć prysznic. Po pół godziny wyszłam już gotowa z łazienki i
spojrzałam na telefon, była dziewiąta. Nagle telefon zawibrował. Jedna
nieodebrana wiadomość od taty. "Zejdź na śniadanie" Ha, czyli jednak
mnie posłuchał, zaśmiałam się. Z kuchni nigdy nie było słychać gdy tata mnie
wołał na śniadanie. Co z tego, że kuchnię i mój pokój dzieli jedna kondygnacja,
oczywiście zdaniem taty jestem głucha. Założyłam moje ulubione kapcie w
minionki, tak mam 17 lat i lubię minionki... Zeszłam po schodach, po drodze
przeglądając się w lustrze, które wisi w przedpokoju. Wyglądałam całkiem
nieźle, skromnie mówiąc. Byłam dumna z moich czerwono-czarnych włosów, które
zrobiłam sobie tydzień przed zakończeniem roku. Zrobiłam niezłe show na apelu z
okazji zakończenia. Piątkowa uczennica i taki numer. Miny nauczycieli i
znajomych mnie rozbawiły. No, ale cóż, nigdy nie powiedziałam, że jestem zdrowa
na umyśle...
W kuchni czekał już na mnie tata z naleśnikami. Ja KOCHAM naleśniki! Nie rozumiem, kto mógłby ich nie kochać? To przestępstwo! Ach, te moje rozmyślenia, zaśmiałam się.
W kuchni czekał już na mnie tata z naleśnikami. Ja KOCHAM naleśniki! Nie rozumiem, kto mógłby ich nie kochać? To przestępstwo! Ach, te moje rozmyślenia, zaśmiałam się.
- Miło, że raczyłaś wstać. - powiedział tata.
- Dla naleśników zawsze. - zaczęłam nakładać sobie naleśniki,
1..2..3
- Ej przystopuj, a dla mnie? - spytał.
- Zawsze możesz jeszcze dosmażyć. - odpowiedziałam, uśmiechając się
szyderczo.
- I pomyśleć, że to moje własne dziecko...
Tata zajął się sprzątaniem
kuchni. Była średniej wielkości, urządzona w nowoczesnym stylu, na środku stała
wysepka, gdzie był blat i kuchenka. Na przeciwko drzwi znajdowała się okno, a
pod nim zlew, wzdłuż ściany i do niej prostopadłej ciągnął się blat i szafki.
- Victoria, pamiętasz jak prosiłaś mnie, że chcesz pojechać, do
tej swojej przyjaciółki Pauli, do Anglii?
Podniosłam głowę znad talerza i patrzyłam na niego z kawałkiem
naleśnika w utach. Powoli go przełknęłam.
- Tak.. - odpowiedziałam nie pewnie. - Czy.. Ty..?
- A jak myślisz? - spytał i mrugnął porozumiewawczo.
Wstałam i zaczęłam tańczyć na środku kuchni. Kiedyś ćwiczyłam
zumbę, więc jako tako moje ruchy nie były chaotyczne. Cieszyłam się jak małe dziecko,
które dostało lizaka. Czułam jak do oczu napływają mi zły radości. Prosiłam
tatę o ten wyjazd od 5 lat. Kiedy Paula, moja najlepsza przyjaciółka
wyprowadziła się z rodzicami do Clanevaelle. Małej miejscowości, jakieś 20 km
od Londynu. Gdy już skończyłam skakać jak małpa, tak najważniejsze to
samokrytyka, podeszłam do taty i go przytuliłam.
- Dziękuję. - powiedziałam całując go w policzek.
- Jedziesz tam na całe wakacje... Sama. - powiedział i też mnie
przytulił.
WOW! Nigdy nie puszczał mnie nigdzie samej, nawet jeżeli chodziło
o imprezy miał swoje zasady. Teraz sama mogę jechać do Anglii... Coś mi tu nie
gra, ale nie będę pytać. Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, jak to
mówią.
- Kiedy wyjeżdżam? - spytałam podekscytowana, wracając do mojego
naleśnika. Najpierw naleśnik, późnej Anglia.
- Jutro rano.
Nie spodziewałam się, że tak szybko, ale im wcześniej tym lepiej.
-Będziesz spała u Andy’ego i Ronniego- no i teraz już
wiadomo co jest nie tak, tylko dla tego pojadę sama ponieważ będę pod opieką
moi kochanych kuzynów.
Andy, a dokładniej Andy Biersack jest założycielem oraz wokalistą
znanego zespołu rockowego Black Veil Brides. Za to Ronie Radke jest wokalistą w
grupie Falling in Reverse. Kiedyś byliśmy bardzo zżyci ze sobą ale przez ich
szybko rozwijające się kariery nie widziałam ich z dobre 3 lata. Z tego co
podają szmatławce i co wiem z naszych co miesięcznych rozmów, Andy ma dość
długo dziewczynę Rose Martin a Ronnie od roku prowadza się z Suzanne Davis.
-Jasne, to ja pójdę się spakować – wolałam nie drażnić taty co do
zmiany miejsca nocowania bo by się jeszcze rozmyślił.
- Dobrze, tylko wiesz nie zabierz ze sobą całej szafy- mrugną do
mnie znacząco, śmiejąc się ze mnie.
- Ha Ha Ha bardzo śmieszne. Przecież nie jestem jasnowidzem, nie
wiem jaka pogoda będzie więc muszę się zabezpieczyć na każdą pogodę- zgromiłam
go wzrokiem, odkładając talerz po naleśnikach do zlewu.
- Dobrze już dobrze, leć- wskazał mi schody prowadzące na piętro
gdzie jest mój pokój. Uściskałam go jeszcze raz i jak na skrzydłach poleciałam
do sypialni.
Zaczęłam się zastanawiać co mam ze sobą wziąć, ale od czego
ma się Internet. Czym prędzej sprawdziłam pogodę w Clanevaelle, miało być dosyć
ciepło bo po 25-26 stopni. Postawiłam więc na krótkie spodenki, topy, koszulki
na ramiączkach lub z krótkim rękawem, sukienki oraz spódniczki. Wszystko
ułożyłam na moim dużym, bo małżeńskim łóżku. Dodałam jeszcze parę długich
spodni, bluz, koszul, bieliznę, w razie wypadu nad wodę strój kompielowy,
ukochana skórzaną kurtkę oraz mały czarny workowaty plecak. Z butów wybrałam
czarne oraz szare trampki, również czarne baleriny na koturnie oraz czerwone
szpilki. Wyciągnęłam z szafy dużą granatową walizkę i zaczęłam pakowanie do
niej ciuchów, cały czas modląc się aby wszystko się pomieściło. Dopakowałam
jeszcze prostownicę bez której nigdy nigdzie nie wyjeżdżam i kosmetyki.
- Dobra to by było już wszystko- powiedziałam zerkając na zegarek
stojący na nocnej szafce. No nie źle, pakowanie zajęło mi 3 godziny.
Nagle usłyszałam dzwonek
mojego telefonu którym był utwór Counterfeit „Come Get Some”. Odebrałam.
-Halo?
-No Hej Vicky i co cieszysz się z przyjazdu do nas? Spakowana?-
spytał , sądząc po głosie, bardzo wesoły Andy.
-Andy! Hej! Jeden jasne, że się cieszę i dwa tak właśnie
skończyłam - powiedziałam siadając na wiszącej w kącie mini huśtawce
pokojowej.
- No w końcu się zobaczymy, ja niestety będę jeździł do studia, nagrywamy swój piąty album! Nie wierzę jak to szybko zleciało.
- Bardzo się cieszę! Gratulacje.
-A dziękuje. No ale informuję Cię, że przez ten czas kiedy mnie
nie będzie Ronnie wraz z Suz będą umilać Ci czas.
-O nareszcie ją poznam.- powiedziałam z entuzjazmem. Ronnie często
zmieniał dziewczyny więc muszę dowiedzieć się kim jest ta która wytrzymała
z nim tak długo.
- Tak, dobra ja muszę kończyć. To co do zobaczenia jutro na
lotnisku?
- Jasne, do zobaczenia. Paa
-Bay- rozłączył się. W sumie to od tego pakowania zgłodniałam.
-Bay- rozłączył się. W sumie to od tego pakowania zgłodniałam.
Zeszłam na dół gdzie było wyjątkowo cicho, nawet
telewizor w salonie nie grał. W kuchni znalazłam małą niebieska karteczkę
na blacie: „ Vicky piszę karteczkę bo pewnie znowu nie usłyszałaś jak mówiłem,
że jadę do sklepu a ty masz spaghetti na kuchence. Także zjedz je, a ja
postaram się być szybko. Smacznego”
- O jak miło znowu jestem głucha- zaśmiałam się pod nosem.
Wyciągnęłam sobie miseczkę
i nałożyłam do niej porcję spaghetti oraz nalałam sobie soku bananowego. Z tak
przygotowanym jedzeniem skierowałam się do salonu, wygodnie usiadłam w fotelu i
włączyłam telewizor. Skacząc po kanałach natchnęłam się na dopiero
zaczynającego się „Niesamowitego Spider-Mana”. Gdzieś w połowie seansu
usłyszałam wchodzącego do domu tatę
.-Hej, już jestem!
-Okej! Pomóc w Ci w czymś!?
- Nie, nie nie trzeba!
-Dobra! – jak ja kocham to wydzieranie się z jednego pokoju do
drugiego.
Po tej jakże krótkiej rozmowie wróciłam do oglądania filmu. Potem
obejrzałam jeszcze jakiś program typu talent-show i tak zleciał mi czas do
17.30.